Czas krwi - rozdział 1

      Rozdział  1

~~ 5 gwiazd do przesilenia ~~ 

  Fimi będąc jeszcze na wpół przytomna po nocnym śnie przebijała się przez tłumy ludzi, którzy wyszli na ulicę w celu zrobienia zakupów na targu. Ona sama kierowała się jednak do centrum życia
wszystkich artystów, którym o tak wczesnej porze jest kawiarnia, a dokładniej rzecz ujmując kawiarnia " Pod Starą Jabłonią" i choć w promieniu stu metrów nie było żadnych drzew - o jabłoniach nie wspominając -  najbliższa jabłoń, która była znana Fimi i jej znajomym znajdowała się z pięć mil za miastem -a trzeba jeszcze doliczyć drogę z prawie samego centrum. W każdym razie była to ulubiona kafejka najgłóśniejszej części bohemy* tego miasta choć niektórzy pewnie zaryzykowali by stwierdzeniem, że całej Lorri*. Fimi jak zwykle na długo zanim zobaczyła artystów usłyszała tubalny śmiech Małego Guiego - który mały bynajmniej nie był - i wesołe pokrzykiwania kłócących się przyjaciół.
- Cześć i czołem Mała!!! Co tam droga przyjaciółko, żeś jest jak ta chmura gradowa co nad polem wisi? - zakrzyknął wesoło wysoki i chudy jak patyk elegancko odziany młody mężczyzna przyzywany na przekór niemu samemu Panienką - i choć swą męskość z zapełem udowadniał każdej chętnej pannie, długie, gęste i błyszczące włosy wykluczały możliwość zaprzestania używania zabawnego przezwiska.
- Zamilcz idioto jeden i zawołaj Ifre, bo wyszłam bez śniadania- Panienka wesoło zakrzyknął przywołując kelnerkę tego przybytku i jednocześnie bliską znajomą całej grupy i choć w przypadku osoby innej niż Fimi skończyło by się to co najwyżej złamanym nosem, tak ta dziewczyna budziła respekt na tyle duży, że odczuwał go nawet Panienka - choć wzbudzenie tego respektu zajęło miesiąc i trzy razy złamany nos chłopaka.
-Lewą nogą dzisiaj spadłaś z łóżka, co Fim?-zapytała siedząca koło Małego Guigiego Zorfri.
-Nie z łóżka tylko z krzesła, zasnęłam gdy wypełniałam dokumenty, nawet sobie nie wyobrażacie ile ich muszę wypełniać przez mój klub.- westchnęła i przesunęła smętnym wzrokiem po grupie bliższych i trochę dalszych przyjaciół - Dzisiaj jedna z dziewcząt na próbie skręciła kostkę i muszę pilnie znaleźć zastępstwo, a to nie jest takie łatwe. Większość osób woli oglądać moje przedstawienia i wyobrażać sobie, że to one tańczą, a nie się męczyć za nie tak duże znowu pieniądze.- jeszcze raz westchnęła i obsunęła się w krześle. Fimi kochała swój mały, wytworny i w całości jej budynek, w którym codziennie prócz trzech zmiennych dni z ośmio-dniowego tygodnia można było podziwiać barwne kreacje na pięknych kabaretowych tancerkach i słuchać dialogów, monologów i piosenek tak pięknych i poruszających, a jednocześnie zabawnych, że ludzie zjeżdżali się z całego państwa tylko po to by podziwiać. I podziwiali, za piękne stroje szyte przez jej koleżanki, za piosenki komponowane razem z Małym Guigim, za teksty Panienki, za wystrój i charakter jaki dawała im Fimi ćwicząc je ze swoimi tancerkami do perfekcji. I Fimi choć szalenie dumna z swej pracy czasem miała po prostu dość, a wtedy zaopatrywała tancerki w dokładne instrukcje i zaszywała się, co nie było w cale takie trudne, ponieważ pilnie strzegła tajemnicy swojego wyglądu i ani ja ani nikt w całej Lorri jeśli nie chciała by wiedział jak wygląda i jak się naprawdę nazywa - nie wiedział nawet jeśli byli to jej najbliżsi przyjaciele, którzy znali ją jako po prostu Fimi.

 Po chwili chwili ciszy jaka zapadła po jej słowach, Ihra jak zawsze wspaniale wyczuwając moment, w którym należy się pojawić przyniosła jedzenie dla Fimi. Nie było to nic nadzwyczajnego, ani wymyślnego - ot tak zwyczajna jajecznica z bekonem, mocno posolona, ale słabo wysmażona i kawa, o tak, w tej kawie nic zwyczajnego nie było. Była to najlepiej parzoną kawą w mieście i to ona rozsławiła kawiarenkę wśród cyganerii Miasta na Brzegu - stolicy Lorii -, bo tak aromatycznej, pachnącej tak jak pachnie tylko świeżo zmielona, domowa kawa nikt oprócz Ihry nie potrafił zaparzyć. Nikt też nie potrafił wyczuć tak jak ona, czego i w jakiej ilości należy tam dodać by klient już nigdy nie zapomniał gdzie znajduje się ta kawiarnia. I teraz Fimi uradowana posiłkiem i wzmocniona kawą poczuła się jak nowo narodzona, gotowa stawić czoła znajomym i nie znajomym, no a przynajmniej tak sądziła w tamtym momencie, bo niedługo miało się to zmienić.

Aoede

*bohema = cyganeria = grupa artystów
* Loria - państwo (wymyślone przeze mnie, a przynajmniej nigdzie nie widziałam takiej nazwy) 

Komentarze

Popularne posty